- Sara! - usłyszałam mocny, znajomy mi głos.
- Co się stało? - głosy niektóre nie były mi w ogóle znane.
- Co Ty jej zrobiłeś, pamiętaj, jeśli ona nie wstanie za 5 sekund, jesteś martwy - głos Igora stawał się coraz głośniejszy i groźniejszy.
- Uspokój się! - krzyknęła jakaś dziewczyna.
Moje ciało było tak lekkie, że nie dałam rady wstać. Co się dzieje...
- Igor!
Nagle wróciłam do normalnego stanu, chociaż bolała mnie głowa w pewnym punkcie.
Odwróciłam się, a tam Igor siedział na jakimś chłopaku i okładał go pięciami. Przecież ten chłopak ledwo co patrzy.
Wstałam i ruszyłam w ich stronę, rzucając się chwiejnie na Igora, po to, żeby przestał. Zero jakiejkolwiek reakcji...
- Pomóżcie! - krzyknęłam do ludzi stojących wokół, którzy przyglądali się akcji.
Z tłumu wybiegła znajoma mi twarz. Skąd ja go kojarzę. Może z internetu, nie wiem. SARA CHOLERA O CZYM TY MYŚLISZ, IDIOTKO!?
Igora odciągneli trzej umięśnionych facetów. Strasznie się wyrywał. Pomogłam wstać jego ofiarze, na co Igor spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem. Myślę, że on by to samo zrobił w moim przypadku.
- Przepraszam Cie, nic ci nie jest? - powiedziałyśmy to samo w tym samym momencie, co nas rozśmieszyło i równocześnie przeraziło.
- Nie, nic mi nie jest, to chyba Ty mi coś zrobiłeś, że straciłam przytomność, co?
- Wpadłem na Ciebie przypadkowo, przepraszam bardzo, nie chciałem - wypowiedział jakby się bał.
- Mi nic się nie stało, ale Tobie tak..
- Nic mi nie będzie. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz jak od niego dostałem.
- Jak to..
- Niech Ci powie jeśli chce. Dobra ja już idę, bo zaraz i Ciebie rozniesie, że ze mną gadasz. Czesc.
- Ohh, cześć.
Co on miał na myśli? To wszystko staje się chore i to poważnie. A tak poważnie, to wydaje się miłym chłopakiem, a nie jak mój nieobliczalny sąsiad...
Szkoda, że taki przystojny, a taki głupi. Jednak ma to coś w sobie, co mnie pociąga i go lubię niestety.
- Sara, po cholerę z nim gadałaś? - krzyknął Igor.
- Proszę Cię, uspokój się wreszcie! - jak mamy na siebie krzyczeć, to krzyczmy.
- Nie. Nie masz z nim w ogóle gadać, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem. Myślisz sobie, że przyjechałam tu tylko po to żebyś mówił mi co mam robić a czego nie? A dodatkowo mnie ustawiać i udawać, ze jestem twoja? to się myliłeś. Przyjechałam tu po to, żeby poznać ludzi, a nie.Także daj sobie spokój bo tak nie będzie.
- Ejejej, nie pyskuj, bo to pociąga.
- Idiota.
- Słuchaj. Jeżeli mówię do Ciebie tak jak wcześniej, to masz się tego trzymać, bo przyjechałaś ze mną.
- To na to wygląda niestety, że nie możemy nigdzie razem jeździć, kolego.
- Boli Cię głowa czy coś? Bo nie zdążyłem Cię nawet złapać.
- Głowa tylko, ale to był powód, żeby się na niego rzucić?
- Ja nic mu nie zrobiłem, tylko pouczyłem.
- Aha, bardzo ambitnie...
- Chcesz jechać do domu?
- Jeszcze chwilę możemy być, ale nie rób nic głupiego.
- No dobra, będę trzymał łapy przy sobie. Jedynie nie w twoim przypadku.
- Jakim przypadku.
- Jakbyś miała ochotę - powiedział żartobliwie, na co się speszyłam.
- Głupek.
- Idziemy na papierosa?
- No nie wiem...
- Jak nie chcesz to Cię nie zmuszam.
- Daj jedną - powiedziałam wyciągając rękę w jego stronę.
- Uuuuu - mruknął.
Nie byłam nigdy zwolennikiem papierosów, ale no cóż. Wiem, że głupio robię sięgając w ogóle po nie.
- Długo tu mieszkasz? - zaczęłam wypuszczając dym z ust.
- Odkąd przyszedłem do szkoły, czyli około 4 lata.
- Dobrze Ci tu?
- A czemu nie? Lepiej niż tam gdzie mieszkałem.
- Czemu tak?
- Wtedy byłem grzecznym chłopcem rodziców, odkąd tu mieszkam zmieniło się wszystko. Są plusy i minusy, ale dobrze się bawię.
- Ale masz dobre kontakty z rodzicami?
- Czemu nie? Muszę być miły dla nich, w końcu mnie wychowali.
- No tak.
- Mama mi mówiła, że mamy nowych sąsiadów trochę się wk**wiłem, ale jak Cię zobaczyłem, to już mi to zwisa. Podoba mi się.
- Czasem masz dziwny tok myślenia.
- Czasem za dużo pytań zadajesz.
- Bycie chamem w twoim przypadku, to normalne?
- Bo?
- Bo się pytam.
- Spaliłaś? - olał temat.
- Tak.
- Zostajemy, czy jedziemy?
- Jedziemy, mam dość.
- Luz.
Po wejściu do czarnego auta, znowu poczułam mocne perfumy, tym razem bez dymu papierosowego. Mmmm ten zapach...
- Jutro co robisz?
- Pewnie będę pomagała rodzicom coś ogarniać w domu.
- Chcesz jutro gdzieś wyjść?
- Zależy gdzie.
- Nie wiem, coś ogarnę.
- Nie wiem czy mam w ogóle ochotę - nie mam pojęcia czy ja mam się tak zachowywać jak on, czy być tak miła i uprzejma jak zawsze..
- Napiszę - oznajmił.
- No okej. Wracasz tam jak mnie odwieziesz?
- Nie, już sobie podaruje. W sumie jak nie będziesz ze mną pisała to pojadę tam.
- Hmm.
Gdy podjechaliśmy pod mój dom, było parę minut po 23. Długo nie byliśmy. Bardzo doobrze
- To do jutra, MOŻE - powiedziałam chwytając klamkę drzwi od samochodu.
- Nie otworzysz ich.
- Czemu?
- Póki buziaka mi nie dasz.
- W policzek.
- Możesz nawet w krocze, różnicy nie będzie kotku.
- Hah, niech Ci będzie - nachyliłam się i dałam mu buziaka w policzek, którego nadstawiał.
- Pa.
- No cześć.
-----
Po 1:00 położyłam się. Jak zwykle weszłam na facebooka, na którym było pełno wiadomości od znajomych jak tam w nowym domu i czy poznałam kogoś nowego. Poodpisywałam i zeszłam na dół, bo zapomniałam telefonu.
Wiadomość od: Igor Polen.
Ładna piżama!
O co mu chodzi?
Szybko wbiegłam do pokoju zobaczyć, czy mam zasłoniętą roletę...
-----------------------------
Dziękuję :)