poniedziałek, 22 lutego 2016

#3

Nagle na kogoś wpadłam. Poczułam mocny zawrót głowy. Może w coś uderzyłam lub z czegoś dostałam. Oczy się zamknęły. Poczułam się jak latający ptak. Lekka niczym piórko. Poczułam ulgę, jakby nic nie było poza moim czuciem.
- Sara! - usłyszałam mocny, znajomy mi głos.
- Co się stało? - głosy niektóre nie były mi w ogóle znane.
- Co Ty jej zrobiłeś, pamiętaj, jeśli ona nie wstanie za 5 sekund, jesteś martwy - głos Igora stawał się coraz głośniejszy i groźniejszy.
- Uspokój się! - krzyknęła jakaś dziewczyna.
Moje ciało było tak lekkie, że nie dałam rady wstać. Co się dzieje...
- Igor!
Nagle wróciłam do normalnego stanu, chociaż bolała mnie głowa w pewnym punkcie.
Odwróciłam się, a tam Igor siedział na jakimś chłopaku i okładał go pięciami. Przecież ten chłopak ledwo co patrzy.
Wstałam i ruszyłam w ich stronę, rzucając się chwiejnie na Igora, po to, żeby przestał. Zero jakiejkolwiek reakcji...
- Pomóżcie! - krzyknęłam do ludzi stojących wokół, którzy przyglądali się akcji.
Z tłumu wybiegła znajoma mi twarz. Skąd ja go kojarzę. Może z internetu, nie wiem. SARA CHOLERA O CZYM TY MYŚLISZ, IDIOTKO!?
Igora odciągneli trzej umięśnionych facetów. Strasznie się wyrywał. Pomogłam wstać jego ofiarze, na co Igor spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem. Myślę, że on by to samo zrobił w moim przypadku.
- Przepraszam Cie, nic ci nie jest? - powiedziałyśmy to samo w tym samym momencie, co nas rozśmieszyło i równocześnie przeraziło.
- Nie, nic mi nie jest, to chyba Ty mi coś zrobiłeś, że straciłam przytomność, co?
- Wpadłem na Ciebie przypadkowo, przepraszam bardzo, nie chciałem - wypowiedział jakby się bał.
- Mi nic się nie stało, ale Tobie tak..
- Nic mi nie będzie. To nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz jak od niego dostałem.
- Jak to..
- Niech Ci powie jeśli chce. Dobra ja już idę, bo zaraz i Ciebie rozniesie, że ze mną gadasz. Czesc.
- Ohh, cześć.
Co on miał na myśli? To wszystko staje się chore i to poważnie. A tak poważnie, to wydaje się miłym chłopakiem, a nie jak mój nieobliczalny sąsiad...
Szkoda, że taki przystojny, a taki głupi. Jednak ma to coś w sobie, co mnie pociąga i go lubię niestety.
- Sara, po cholerę z nim gadałaś? - krzyknął Igor.
- Proszę Cię, uspokój się wreszcie! - jak mamy na siebie krzyczeć, to krzyczmy.
- Nie. Nie masz z nim w ogóle gadać, rozumiesz?
- Nie, nie rozumiem. Myślisz sobie, że przyjechałam tu tylko po to żebyś mówił mi co mam robić a czego nie? A dodatkowo mnie ustawiać i udawać, ze jestem twoja? to się myliłeś. Przyjechałam tu po to, żeby poznać ludzi, a nie.Także daj sobie spokój bo tak nie będzie.
- Ejejej, nie pyskuj, bo to pociąga.
- Idiota.
- Słuchaj. Jeżeli mówię do Ciebie tak jak wcześniej, to masz się tego trzymać, bo przyjechałaś ze mną.
- To na to wygląda niestety, że nie możemy nigdzie razem jeździć, kolego.
- Boli Cię głowa czy coś? Bo nie zdążyłem Cię nawet złapać.
- Głowa tylko, ale to był powód, żeby się na niego rzucić?
- Ja nic mu nie zrobiłem, tylko pouczyłem.
- Aha, bardzo ambitnie...
- Chcesz jechać do domu?
- Jeszcze chwilę możemy być, ale nie rób nic głupiego.
- No dobra, będę trzymał łapy przy sobie. Jedynie nie w twoim przypadku.
- Jakim przypadku.
- Jakbyś miała ochotę - powiedział żartobliwie, na co się speszyłam.
- Głupek.
- Idziemy na papierosa?
- No nie wiem...
- Jak nie chcesz to Cię nie zmuszam.
- Daj jedną - powiedziałam wyciągając rękę w jego stronę.
- Uuuuu - mruknął.
Nie byłam nigdy zwolennikiem papierosów, ale no cóż. Wiem, że głupio robię sięgając w ogóle po nie.
- Długo tu mieszkasz? - zaczęłam wypuszczając dym z ust.
- Odkąd przyszedłem do szkoły, czyli około 4 lata.
- Dobrze Ci tu?
- A czemu nie? Lepiej niż tam gdzie mieszkałem.
- Czemu tak?
- Wtedy byłem grzecznym chłopcem rodziców, odkąd tu mieszkam zmieniło się wszystko. Są plusy i minusy, ale dobrze się bawię.
- Ale masz dobre kontakty z rodzicami?
- Czemu nie? Muszę być miły dla nich, w końcu mnie wychowali.
- No tak.
- Mama mi mówiła, że mamy nowych sąsiadów trochę się wk**wiłem, ale jak Cię zobaczyłem, to już mi to zwisa. Podoba mi się.
- Czasem masz dziwny tok myślenia.
- Czasem za dużo pytań zadajesz.
- Bycie chamem w twoim przypadku, to normalne?
- Bo?
- Bo się pytam.
- Spaliłaś? - olał temat.
- Tak.
- Zostajemy, czy jedziemy?
- Jedziemy, mam dość.
- Luz.
Po wejściu do czarnego auta, znowu poczułam mocne perfumy, tym razem bez dymu papierosowego. Mmmm ten zapach...
- Jutro co robisz?
- Pewnie będę pomagała rodzicom coś ogarniać w domu.
- Chcesz jutro gdzieś wyjść?
- Zależy gdzie.
- Nie wiem, coś ogarnę.
- Nie wiem czy mam w ogóle ochotę - nie mam pojęcia czy ja mam się tak zachowywać jak on, czy być tak miła i uprzejma jak zawsze..
- Napiszę - oznajmił.
- No okej. Wracasz tam jak mnie odwieziesz?
- Nie, już sobie podaruje. W sumie jak nie będziesz ze mną pisała to pojadę tam.
- Hmm.
Gdy podjechaliśmy pod mój dom, było parę minut po 23. Długo nie byliśmy. Bardzo doobrze
- To do jutra, MOŻE - powiedziałam chwytając klamkę drzwi od samochodu.
- Nie otworzysz ich.
- Czemu?
- Póki buziaka mi nie dasz.
- W policzek.
- Możesz nawet w krocze, różnicy nie będzie kotku.
- Hah, niech Ci będzie - nachyliłam się i dałam mu buziaka w policzek, którego nadstawiał.
- Pa.
- No cześć.
-----
Po 1:00 położyłam się. Jak zwykle weszłam na facebooka, na którym było pełno wiadomości od znajomych jak tam w nowym domu i czy poznałam kogoś nowego. Poodpisywałam i zeszłam na dół, bo zapomniałam telefonu.
Wiadomość od: Igor Polen.
Ładna piżama!
O co mu chodzi?
Szybko wbiegłam do pokoju zobaczyć, czy mam zasłoniętą roletę...


-----------------------------



SARA PROWADZI ASKA, POPYTAJ O CO CHCESZ - ASK.FM - KLIK



Dziękuję :) 





niedziela, 21 lutego 2016

#2

- Sara później jedziemy na fitness, jedziesz? - zapytała mama.
- Nie wiem, bo w sumie dostałam propozycje wyjechania do znajomych z Igorem... Mogę jechać? - zapytałam.
- Ooo, a czemu nie? Miło z jego strony, że chce Cię poznać z kimś.
- Czyli mogę jechać rozumiem?
- Tak, tylko grzecznie mi tam proszę.
- Maaamo.
- Jak się ubierasz?
- Czarne spo... - przerwał mi głos krzyczącego brata.
- Taaatooo!!!! - rodzice od razu zerwali się do niego.
- Czarne spodnie i białą koszulkę - powiedziałam do siebie.
Cieszę się, że spotkam dzisiaj nowych ludzi, mam nadzieję, że nie będą tak chamscy i pewni siebie jak Igor.
Gdy weszłam do pokoju rozwiesiłam jeszcze trochę zdjęć na ścianę.
- Sara, jest wycieczka do Kanady za miesiąc, poszukałem i rodzice się zgadzają, więc chcesz jechać? - wleciał do pokoju Alex.
- Puka się. Na ile dni?
- Można wybrać tydzień lub dwa.
- Powiedz, że na dwa tygodnie, ale teraz jak będziemy w nowej szkole to raczej dwa tygodnie to za dużo.
- A tam, czaisz to? Kanada to będzie.
- Czaje czaje ale wyjdź już, proszę.
- Gdzie idziesz, przecież nikogo nie znasz.
- Igor mnie gdzieś zabiera.
- Uważaj na niego, słyszałem jak Cię komplementował.
Co? Serio to słyszał? Jaaa...
- Dobra już wychodzę, nie bij.
Ogólnie trochę się cykam, bo nie znam Igora na tyle, żebym dziś z nim wyszła. W sumie raz się żyje.
Nigdy nie sprawiałam jakiś szczególnych problemów rodzicom jeżeli chodzi o alkohol, papierosy czy narkotyki. Nie mówię, że nigdy nie spróbowałam papierosa lub alkoholu, bo spróbowałam.
Ubrałam się tak, jak planowałam - czyli czarne spodnie i sweter, a do tego białą koszulkę. Rozpuściłam włosy, zrobiłam makijaż i już jestem gotowa. Napiszę do niego.
Wiadomość do: Igor Polen.
Jestem już gotowa :)
Wiadomość od: Igor Polen.
Ubrałaś spódniczkę? ;*
Wiadomość do: Igor Polen.
Chciałbyś, ale tego nie zrobię ;p
Wiadomość od: Igor Polen.
Przecież mówiłem Ci, że ładne masz nogi blondyneczko.
Nie odpiszę mu już na to, to będzie bez sensu. Wkurza mnie ta jego pewność siebie.
Wiadomość od: Igor Polen.
Wyjdź za 10 minut, podjadę.
Wiadomość do: Igor Polen.
Okej.
Jest dokładnie 18:40, jasno na dworze, nawet za zimno nie jest. Ciekawe o której wrócimy, w końcu jest sobota w ferie.
Po dziesięciu minutach wyszłam z domu informując rodziców, że wrócę około 23/24. Podjechał czarnym BMW, teraz prawie każdy chłopak kupuje BMW, żeby zwrócić na siebie uwagę, jednak na mnie to nie działa.
Niepewnie podchodzę do auta, otwieram drzwi i momentalnie czuję zapach męskiego perfumu wymieszanego z właśnie odpalonym papierosem.
- Wsiadaj - mówi - jedziemy do domu kolegi, tam będzie zapewne trochę sporo ludzi ze szkoły i poza, będzie na luzie.
- No ja myślę.
- Chcesz? - pyta wyciągając z kieszeni paczkę papierosów.
- Nie, nie dziękuję.
- Nie palisz? - zdziwił się.
- Popalam od czasu do czasu.
- A nie wyglądasz.
- Hah, nie będą się na mnie dziwnie patrzeć, jeżeli tam nie będę paliła? Bo pewnie każdy pali.
- Będą, ale miej to w dupie. W sumie jakby ktoś miał problem z czymś, to tylko mi powiedz, tak?
- Dobrze. Czemu nie zapinasz pasów?
- Nie lubię. - stwierdził.
- Jak mo... - nie dokończyłam, bo znowu ktoś mi przerwał.
- Nie mów mi co mam robić, serio.
- No dobrze.
Po piętnastu minutach drogi autem, podjechaliśmy do wielkiego, znowu nowoczesnego domu kolegi Igora.
- Tak jak mówiłem, jeżeli ktoś będzie miał problem, to mi mów i jakby któryś się do Ciebie przystawiał, to też mi mów, zrozumiano? Trzymaj się mnie, tak będzie najlepiej.
Co on sobie myśli, że jak przyjechałam z nim, to jestem jego, czy jak.
- Halo? - pomachał mi ręką przed oczami.
- Tak, tak jasne.
Przed domem już było słychać ostrą muzykę, ludzie stali już trochę podpici z drinkami w ręku. To chyba raczej jest jakaś domówka, a nie.
- Przecież to domówka - oznajmiłam w stronę Igora.
- To dla niego jest zwykłe spotkanie ze znajomymi. Domówka w jego przypadku jest jeszcze lepsza.
- Często to robi?
- Co.
- No te spotkania całe.
- No, 2 razy w tygodniu, coś koło tego.
Ile oni wszyscy mają pieniędzy... Nie są w stanie utrzymać takich wielkich domów z zwykłą pracą. Mogą ewentualnie dorabiać, bo się uczą jeszcze. Przecież gdyby dorabiali, to nie takie duże pieniądze, żeby robić takie imprezy co najmniej 2 razy w tygodniu... Muszą im pomagać rodzice.
Wchodząc do środka zauważyłam, że większość ludzi już jest pijana, niektórzy totalnie.
- Cześć stary! - ktoś krzyknął w naszą stronę.
- Cześć - odpowiedział mu Igor.
- I jak, masz tą laske? - zapytał odwracając się w moją stronę. - aaaalee sztuuuka - wykrzyczał, na co ja oczywiście spaliłam lekkiego buraka.
- Sara, miło Cię poznać - przywitałam się.
- Kuba, mi Cię też kochanie - jest pijany. Zdecydowanie.
- Ejejejejj, idź już sobie - spławił go Igor.
Nagle na kogoś wpadłam...


----------------------------------------------

SARA PROWADZI ASKA, POPYTAJ JĄ O CO CHCESZ - ASK.FM - KLIK


Dziękuję :) 


.

sobota, 20 lutego 2016

#1

Hej, mam na imię Sara, mam 17 lat, uczęszczam do szkoły ponadgimnazjalnej - technik logistyk. Moim największym marzeniem jest wyjechać gdzieś za granicę. Ogólnie pochodzę z w miarę normalnej rodziny. Dlaczego użyłam słowa 'w miarę'? Bo moi domownicy zawsze są roześmiani i przychodzą im do głowy rzeczy, które czasem nie są normalne. (oczywiście w bardzo pozytywnym znaczeniu) 
Mój brat Alex ma 13 lat, zawsze uwielbiał grać w koszykówkę. Jego marzeniem jest zostać koszykarzem ale nie w Polsce, tylko za granicą, co mi sprzyja, bo on tak samo jak ja chce wyjechać z Polski. 
Moja mama Anna - zawsze uśmiechnięta kobieta, czasem jak ma zły humor, to umie dać popalić ale ogólnie to luzik, serio. 
Ponadto mój tato Marek - zawsze chciał zostać sportowcem w dziedzinie biegania i pływania. Każdy z nas ma jakiś ulubiony sport, bardzo lubimy ze sobą spędzać czas, czasem nawet odkładam znajomych, żeby spędzić jeszcze więcej czasu z rodziną, co znajomych to bardzo irytuje.
Dopiero za 2 tygodnie idziemy do szkoły, bo Warszawa ma teraz ferie. Pierwszy dzień w szkole jest pierwszym dniem nowego półrocza, więc można powiedzieć, że nie jest tak źle.
Muszę dziś wyjść, może nie daleko od domu ale chciałbym zwiedzić okolice w której się znajduje. Jeden plus jest taki, że mam przynajmniej swój własny wielki pokój, który będzie urządzony jak sobie tylko wyobrażę. Pomyślałam, że jedną ścianę przeznaczę na rożne zdjęcia z mojego życia. Tak. To będzie świetny pomysł.
Po rozpakowaniu się założyłam kurtkę i postanowiłam wyjść.
- Hmmm, teraz w którą stronę iść - mruknęłam do siebie.
Domy sąsiadów były bardzo nowoczesne jak nasz. Ulica prawdopodobnie należy do tych bogatszych. I nie, nie mówię, że moi rodzice jakoś wybitnie dużo zarabiają, choć z Aleksem dostawaliśmy tego, czego chcieliśmy. 
Nagle zadzwonił mój telefon. Mama.
- halo?
- Sara kochanie, gdzie jesteś?
- wyszłam na chwilkę zobaczyć okolicę jak wygląda... wszystko okej?
- jasne, chodź do domu, sąsiedzi przyszli się przywitać, mają syna chyba w twoim wieku, na pewno Ci się spodoba.
- mamoooo.
- ojj, no chodź.
- zaraz będę.
Tak jak mówiłam. Moja mama czasem nie umie czegoś nie powiedzieć. Daleko nie odeszłam od domu, więc szybko będę

Po paru miesiącach przenieśliśmy się do innego miasta. Nowy dom, nowi sąsiedzi, nowe otoczenie, znajomi, nauczyciele, szkoła i wszystko co jest możliwe. Nie powiem, że nie jestem zezłoszczona faktem, iż muszę opuścić przyjaciół z miasta i szkoły. 

- Dzień dobry, Sara jestem - wchodząc do salonu, przywitałam się
- A to właśnie moja córka - oznajmiła moja matka.
- Dzień Dobry, miło Cię poznać ślicznotko - przywitała się sąsiadka.
- Mi Panią również - powiedziałam uśmiechając się.
- Cześć, jestem Igor - przywitał się ten sąsiad, co mama wspominała. No nie jest zły.
- Sara.
- Ja jestem Marcin, a to nasza najmniejsza kruszynka - przedstawiając się pokazał mi małą, zawstydzoną dziewczynkę, tulącą się do swojej mamy. Ma pewnie około trzech lat.
- Sara, może pójdziesz z Igorem do góry? - zaproponowała mama. Zabije ją później...
- Tak, mogę. Chodź
Wchodząc do góry po schodach poczułam się jakoś dziwnie.
- Wszystko w porządku?- zapytał.
- Tak, tak.
- Ładny masz pokój, naprawdę podoba mi się.
- Dziękuję
- Fajnie mieć znowu spoko sąsiadów, a szczególnie... piękną sąsiadkę- oznajmił.
- Dz-dziękuję- zająkałam się, po czym spaliłam lekkiego buraka.
- Słodka jesteś jak się zawstydzasz. - powiedział a ja się tylko zaśmiałam.
- Znowu zaczynają.
- Słucham? - zapytałam.
- Chodź.
Gdy podeszłam, ustawił mnie przed sobą i kazał patrzeć na kłócących się sąsiadów z naprzeciwka.
- Wiesz o co chodzi? -zapytałam.
- No. Ta jego laska się puszcza za darmo, zdradza go, jak on zarabia wielkie pieniądze na końcu Polski.
- Ojj.
- Chciała się ze mną kiedyś przelizać.
- Pocałować - poprawiłam go.
- Nie poprawiaj mnie, nie lubię tego.
-Ohh dobra.
Usiadł na moim łóżku i czułam jak wodzi po mnie wzrokiem.
- Ładne nogi, co robisz dzisiaj wieczorem? - oznajmia i pyta.
- Pewnie będę siedziała I oglądała seriale. Nie mam pojęcia.
- Chcesz wyjść ze mną? Pojedziemy gdzieś.
- Przecież nie masz 18stu lat.
- Co? Kto ci tak powiedział.
- Tak usłyszałam.
- To źle usłyszałaś, bo mam 18. Teraz w lipcu będę miał 19.
- Aaa, to przepraszam.
- Luz mordko. - nagle zadzwonił mu telefon.
-No? Nie wiem czy tak jest, daj mi dzisiaj spokój i mnie nie wkurwiaj. Tak. Przyjadę dzisiaj z sąsiadka nową. Ładna jest, spiprzaj. Nara, nie chce mi się z Tobą rozmawiać.
- Ale masz poczucie humoru- powiedziałam śmiejąc się.
- Kur*a czego on znowu chce. - znowu zadzwonił jego telefon.
- Halo. Co zrobiłeś? Zrozniosę Cię pamiętaj. Nie wiem. Dobra zaraz będę. Cześć.
Muszę lecieć.
- Spoko.
- No, a ja myślałem że jedziesz mnie zatrzymywać a tego nie zrobiłaś, smutno mi teraz. Żart mi nigdy nie jest smutno.
- Hah oh nigdy?
- Nigdy.
- To chyba dziś z Tobą nigdzie nie wyjdę, hmm...
- Dobra smutno mi cholernie.
- Nie kłam.
- To prowokacja? Cwaniara.
- Coś Ty.
- Dobra daj mi Twój numer i jadę bo mam prawe. - Kurde szkoda, że już idzie, może wyjdę gdzieś z nim, może będzie ciekawie i kogoś poznam.
- Dzięki i do później- zagroził mi palcem.
- No doooobra, idź już.

Resztę dnia spędziłam robiąc coś z rodzicami na dole.
- Sara, później jedziemy na fitness, jedziesz? - zapytała mama.

-----------------------------------------------------------------

ASK.FM - KLIK

Dziękuję :)